PO LINII NAJMNIEJSZEGO OPORU – gniazdka, włączniki i inne kabelki….
Po linii najmniejszego oporu – tak często budowane są bloki. Widoczne jest to choć by po ilości kontaktów gniazdek itp. w naszych nowych mieszkaniach. Czy jest jakaś osób, która nie zmieniła nic po odbiorze mieszkania???? – No może Ci którzy wprowadzili zmiany do projektu i dodatkowo za to zapłacili.
Zastanawiające… Czy ten projektant przynajmniej raz mógłby być praktyczny? Przecież wiadomo, że jedno gniazdko w pomieszczeniu to znacznie za mało!!! A jednak często jest to spotykane…
Później na własny koszt dorabiasz tu gniazdeczko, tam włączniki, tu należy przenieść żyrandol, a tu warto by było dać jakieś kinkiety, bo przecież nie zawsze chcemy używać głównego światła. No niby każdy woli zrobić to po swojemu, ale czy to nie jest tak, że zaprojektowane jest po linii najmniejszego oporu?!? Bo zawsze się znajdzie ktoś, kto przyjdzie i zapłaci za zmiany w projekcie?!? Czy tu nie o to chodzi??? Już wiem ile zapłacimy za remont i że wiele trzeba będzie zmienić (a kto wie, to jeszcze może nie być koniec!). Choćby te drzwi do łazienki z salonu, za nimi idą zmiany w łazience, np. włącznik światła, no bo przecież nie zostawimy ich na innej ścianie niż drzwi! Choć może trzeba się nad tym zastanowić?? ;P i co wtedy? Przychodzą znajomi i robimy konkurs – kto znajdzie włącznik światła – Ten skorzysta z łazienki
Nie oszukujmy się kasa, kasa i jeszcze raz kasa! Wiadomo, niektóre przeróbki to już nasze fanaberie i może nie były konieczne. Choć myślę, że jedna lampa wisząca centralnie w sypialni to za mało, dlatego zadecydowaliśmy, że kinkieciki są przydatne! Chyba nie ma takiej osoby, której by się nie zdarzyło, że wstaje w nocy i przydaje się wtedy nocna lampka czy kinkiet. Oczywiście lampkę można dokupić i postawić na szafce nocnej i nie konieczne staje się wtedy przeciąganie dodatkowych kabelków, umiejscawianie włączników, itp. Ja jednak chciałam mieć lampy wiszące z sufitu na skraju łóżka. Przynajmniej tak staraliśmy się to wymierzyć :))
Początkowo rozrysowałam na palnie mieszkania, gdzie mamy dodać, gdzie przenieść, gniazdka i włączniki, itp. Ustaliliśmy z naszymi Magikami, że wszystko zaznaczymy w mieszkaniu i rozrysujemy. Trwało to ze 3 godziny i nie było proste. Na karce łatwo się kabelki przenosiło, dodawało nowe gniazdka, itp. Ale później, po dokładnych obliczeniach, pomiarach, gdzie co ma stać, gdzie będą zmiany, okazało się, że nie wszystko co zaplanowałam jest możliwe, a niektóre kable trzeba ciągnąć przez pół pokoju omijając górą okna – czy Magicy zgodzą się to robić? Czy poniesiemy dodatkowe koszty – to nas zastanawiało!
Problem był również w tym, że nie znaliśmy dokładnych wymiarów narożnika lub ewentualnie kanapy. Mamy trudności w znalezieniu odpowiedniego wymiaru potrzebna nam jak największa, ale w granicach – 175 na 300 cm. Nie byliśmy także pewni jakiej wielkości będzie stół i gdzie dokładnie będzie stał. Dlatego, lampy w salonie będą trochę na oko, choć staraliśmy się wymierzyć to pod kątem najprawdopodobniejszego ustawiania stołu i najrozsądniejszego rozmieszczenia oświetlenia.
A jak było u Was?
Wprowadzaliście zmiany w instalacji elektrycznej?
Czy Was również drażni minimalizm architektów przy tworzeniu instalacji elektrycznej w mieszkaniach?
Komentarze